Farby kredowe Annie Sloan Stylizacja mebli to doskonała metoda na odnowienie starych mebli. W prosty sposób przy użyciu specjalnych farb kredowych można sprawić, że znowu będą wpisywać się w najnowsze trendy. Nie jest to trudne zadanie, wystarczy kilka lekcji, aby opanować tego rodzaju umiejętności. Podstawa to jednak odpowiednio dobrane materiały, które będzie cechować wytrzymałość. Właśnie dlatego do tego celu stosuje się wspomniane farby kredowe. Mimo że pojawiły się ona na rynku już jakiś czas temu, dopiero teraz stały się niezwykle popularne. Tak duże zainteresowanie zawdzięczają przede wszystkim swoim wyjątkowym właściwościom. Z tego względu wykorzystywane są do malowania ręcznego oraz cieniowania. Jedną z najlepszych marek farb kredowych jest Annie Sloan. To właśnie one są wykorzystywane przez osoby zajmujące się profesjonalną stylizacją mebli. Farba Annie Sloan – bogactwo kolorów Dostępna farba do mebli Annie Sloan to nie tylko wysoka jakość czy wytrzymałość, ale przede wszystkim bogata oferta kolorystyczna. Każdy odnajdzie w niej swoje ulubione odcienie, które łatwo dopasować do konkretnych mebli. Najbardziej popularne są wszelkie brązy i beże, dobrze komponujące się z drewnem. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby wybrać nieco bardziej wyraziste i żywe kolory, jak limonkowy, zielony, żółty, a nawet różowy. Praktycznie każdy kolor posiada kilka swoich odcieni – od pasteli, po neonowe. Przy ich użyciu można stworzyć meble, które idealnie wkomponują się do stylistyki skandynawskiej, retro czy prowansalskiej. Wystarczy odrobina chęci i umiejętności. Stylizacja mebli nie jest zadaniem trudnym, w dużej mierze opiera się na pasji. To ciekawa forma twórczości pozwalająca zmieniać przedmioty otaczające nas na co dzień. W ten sposób można sprawić, że nasze otoczenie zupełnie zmieni swój charakter, a tym samym stanie się oryginalne i niepowtarzalne. Każdy, kto chce rozpocząć przygodę ze stylizacją mebli, powinien wybrać farby Annie Sloan Cena tego rodzaju produktów jest przystępna. Wydaje się niezwykle atrakcyjna, szczególnie w porównaniu do ich niesamowitych właściwości. Co jeszcze trzeba wiedzieć na ich temat? Farby kredowe występują w różnych pojemnościach. Można zamówić zarówno 120 ml, jak i litr. Zależy to zazwyczaj od powierzchni mebla. Większość z nich zapewnia całkowite pokrycie już po naniesieniu 1-2 warstw. Są zatem bardzo wydajne. Niemniej wydajność tych farb często zależy od malowanej powierzchni oraz techniki nakładania. Równie istotne może być odpowiednie przygotowania podłoża i temperatura powietrza podczas malowania. Na naszej stronie internetowej znajdziecie podpowiedzi dotyczące zastosowania poszczególnych rodzajów farb kredowych. Udzielamy także wskazówek na temat łączenia ze sobą poszczególnych odcieni. Zapraszamy gorąco do wyboru farb kredowych i rozpoczęcia nowej przygody ze stylizacją mebli, która pozwoli odmienić Wasze ulubione elementy wyposażenia! Wyświetlanie 1–12 z 94 wyników 1 2 3 4 … 6 7 8 → Wyświetlanie 1–12 z 94 wyników 1 2 3 4 … 6 7 8 →
Original chalk paint, farba kredowa Annie Sloan to ciepła, lekko kremowa biel, kolor typowy dla starych, malowanych mebli. Stworzy parę idealną zarówno z Duck Egg Blue, Antoinette, jak i Louis Blue. Pamiętaj o zabezpieczeniu farby woskiem Wosk bezbarwny Annie Sloan (Clear Wax) lub lakierem Lakier Annie Sloan 0,75 L.
Przyznam się Wam do czegoś. Do zeszłej środy byłam dziewicą, jeśli chodzi o malowanie farbą kredową! W życiu każdego miłośnika przeróbek, DIY i odnawiania staroci przychodzi taki moment, kiedy spotyka się z tym produktem i musi opowiedzieć się po którejś ze stron: psychofanów lub hejterów. Jedni bowiem od razu zakochują się w farbie kredowej i bez ograniczeń korzystają z możliwości, które daje, chlapiąc radośnie bez uprzedniego szlifowania i gruntowania. Porywa ich to, jak - nie przymierzając - seks bez zabezpieczenia. Mama zawsze mówiła, że tak nie można, a tu nagle ktoś pozwala, ba, zachęca! Rewelacja! Inni, jak ja, długo pozostają obojętni na to kuszenie. Myślą sobie, że farba kredowa to zabawa dla niestabilnych emocjonalnie miłośników przetarć i nierówności. A my, dorośli (żeby nie powiedzieć: zdziadziali) ludzie, to tylko akryl, a najlepiej z pistoletu. Bo gładko ma być. I świecić jak psu jajka w Wielką Sobotę. Przychodzi jednak taki dzień, kiedy twórczyni najbardziej rozpoznawalnej marki farb kredowych przyjeżdża do Polski i zapraszają człowieka na spotkanie z nią. I człowiek ten myśli sobie, że pójdzie, spróbuje, a jak farba będzie kiepska, to przynajmniej naje się przekąsek i poplotkuje z blogosferą. Poszłam więc. Było oczywiście bardzo miło, przekąski pyszne, blogosfera śliczna i uśmiechnięta, ale największe wrażenie robiła Annie Sloan - właścicielka ćwierćwiecznego imperium farb kredowych, wizjonerka, artystka, a przy tym miła i bezpośrednia kobieta, która traktowała nas z wielką otwartością i życzliwością. Mogliśmy sprawdzić farby w użyciu, malując drewniane świeczniki i tkaninę. Świeczniki pokryliśmy dwoma kolorami farb, zawoskowaliśmy, a następnie lekko przecieraliśmy, wydobywając kolor pierwszej warstwy. Zabrzmi to jak tania wazelina, ale naprawdę się cieszę, że mogłam uczestniczyć w tych warsztatach. Zobaczyłam, jak wydajna jest Chalk Paint®, jak szybko schnie (15-20 minut przy dobrych wiatrach; nie wiem, jakie to są dobre wiatry, ale śmiem przypuszczać, że południowo-zachodnie), jak fajnie trzyma się każdej powierzchni i jak zgrabnie "gubi" wszelkie niezeszlifowane nierówności. Najbardziej jednak zaciekawił mnie fragment wypowiedzi Annie o kolorach jej farb. Otóż Mrs Sloan, jako artystka malarka z wykształcenia, podeszła do mieszania pigmentów i uzyskiwania pożądanych barw jak malarz właśnie, a nie jak, dajmy na to, inżynier chemii. Jej farby prawie nie zawierają pigmentu czarnego: przyciemnianie i rozjaśnianie uzyskane zostało przez dodawanie kolorów dopełniających z Koła Barw. Co to daje? Taka farba, rozjaśniana przez każdego z Was w domowych warunkach, nie straci na urodzie i na głębi, nie zszarzeje... Pozostanie wciąż piękna. Ciekawie brzmiały też opcje farbowania Chalk Paint®'em tkanin, od surowego lnu po welur, a nawet skóry. Możliwości zastosowania farby kredowej są właściwie niezliczone: różne ilości warstw, ich grubości, użycie wosku (jasnego bądź ciemnego), lakieru, polerowanie, przecieranie - można się tym bawić całe życie i nie znudzić. Gdzie jest więc haczyk? Słabym punktem - dla naszych polskich portfeli - jest z pewnością cena produktów Annie Sloan. Za litrową puszkę farby trzeba zapłacić ok. 150 zł, a za 500 ml wosku - 55 zł. Nie wiem, jak Wy, ale ja zanim wydam taką kasę, zawsze najpierw rozważam możliwość stworzenia danej rzeczy w domowych warunkach. Jak napisała mi na Instagramie Ania z bloga Projekt Cacko, recepturę na farbę kredową mieli ogarniętą już nasi dziadowie, można by więc zaopatrzyć się w profesjonalne pigmenty i zmierzyć z tym tematem (o, przodkowie w niebiesiech, pomóżcie!). W razie niepowodzenia, sklepy z produktami Annie stoją otworem - czasem w życiu okazuje się, że lepiej zainwestować w dobrą jakość niż rzeźbić coś samemu. Zresztą, kto bogatemu zabroni. Drugim haczykiem jest zastosowanie farby kredowej. Uważam, że nie jest to farba do wszystkiego: nie każde wnętrze i nie każdy mebel ją udźwigną - szczególnie w dużych ilościach. Stare angielskie czy francuskie domostwa to jednak inna bajka niż nasze blokowe cztery kąty, w których najbardziej stylowymi przedmiotami są czeskie kryształy i wycofany 10 lat temu z IKEA nocny stolik. Dwie rzeczy są wszakże pewne: Każdy powinien choć raz pomalować coś farbą kredową, żeby wyrobić sobie własne zdanie na jej temat. Jedzenie na blogowych imprezach jest pyszne. Radosna organizatorka całego zamieszania: Justyna (Pani od PR)
Barcelona Orange (1litr) Farba Kredowa Annie Sloan Chalk Paint – Żywy Pomarańczowy 179.00 zł Dodaj do koszyka; Cream ( 1 litr) Farba Kredowa Annie Sloan Chalk Paint – Ciepły Kremowy 179.00 zł Dodaj do koszyka; Duck Egg Blue (1 litr) Farba Kredowa Annie Sloan Chalk Paint – Szaro – Niebiesko – Zielony 179.00 zł Dodaj do koszyka
Wbrew obietnicom składanym samej sobie - zabrałam się za malowanie farbami kredowymi. Po rocznym związku wyłącznie z emaliami, postanowiłam dać tym pierwszym kolejną szansę. Podtrzymując swoje spostrzeżenia na temat PRAWD I MITÓW O FARBACH KREDOWYCH (klik), stwierdzam jednak, że moja sympatia do nich stopniowo rośnie, a wszystko dzięki nowej - polskiej! - marce, którą odkryłam dosłownie na własnym podwórku. Mowa o farbach Vittorino z pracowni Hag-Art. I od razu podkreślam - NIE JEST to wpis sponsorowany, lecz rzetelna- choć oczywiście subiektywna- recenzja. Recenzja, której na próżno szukałam w internecie, a szkoda, bo te farby zdecydowanie zasługują na uwagę. FARBY VITTORINO - OGÓLNA CHARAKTERYSTYKA Farby przeznaczone do stosowania na różnych powierzchniach - od drewna, wikliny i metalu, poprzez plastik, MDF i glinę, aż do ścian czy szkła. Przyjemnie zaskoczyła mnie ich świetna przyczepność i praktyczne niewystępowanie ślizgania się pędzla po malowanej powierzchni - nawet bez podkładu. Wyjątkowo gęste - jak dla mnie aż za bardzo, ale świetnie maluje się nimi z użyciem mokrego pędzla (dla mnie wygodniejsze i dające lepszy efekt niż rozcieńczanie farby). Bez rozcieńczania idealne do malowania wzorów z użyciem szablonów - za pomocą pędzla gąbkowego. Tak, dobrze widzicie, Vittorino konsystencją przypominają bardzo gęstą śmietanę, co też mocno przekłada się na ich końcową wydajność (nawet do 15m2/L). Świetne krycie - często już przy pierwszej warstwie, dwie w zdecydowanej większości przypadków są absolutnie wystarczające. 25 kolorów do wyboru - to sporo, jednak brakuje mi niektórych mocnych, intensywnych kolorów - głębokiego granatu, klasycznej czerni, ognistej czerwieni i palety farb metalicznych. Wybór pasteli - szeroki i ciekawy. Kolory można ze sobą łączyć, czego przykład możecie zobaczyć chociażby przy moim szmaragdowym stoliku. Każdy z kolorów dostępny w 3 pojemnościach - 250 ml, 500 ml i 1 litr. Dodatkowo do kupienia jest wzornik kolorów - 25 pojemniczków po 10 ml - niewiele, ale wystarczająco, by nabrać wyobrażenia o poszczególnych odcieniach. Linię farb uzupełniają woski do stylizacji (tradycyjne, czyli bezbarwny, biały, czarny plus dodatkowo 5 kolorowych), lakier o wysokiej odporności (idealny do zabezpieczenia blatów i innych mocno eksploatowanych powierzchni) oraz zwiększające przyczepność farby podkładowe (biała i grafitowa; przydatne przy "trudnych" powierzchniach - mdf, szkło, powierzchnie wcześniej bejcowane itd.) Twórczynią marki Vittorino i pracowni Hag-Art jest Agnieszka Hołodniak - od pierwszego dnia urzekła mnie swoja pasją, którą wprost promienieje. Tak, tak, to właśnie Ona - oczywiście przy pracy- jak zwykle;) Podejrzewam ją o zaawansowane stadium zespołu niespokojnych rąk, bo oprócz farb- tworzy także bajkowe wręcz SZABLONY MALARSKIE - na stronie sklepu dostępne jest już niemal 200 wzorów, ale Agnieszka realizuje także indywidualne zamówienia, więc możliwości są niemal nieograniczone (czego świadkiem będziecie niebawem u mnie;). Uwielbiam ludzi z pasją, tym bardziej, gdy udaje im się przekuć ją w pracę. A że z natury jestem ciekawska i po prostu fascynują mnie takie historie, nie byłabym sobą nie biorąc jej na spytki;) ******* Agnieszko, co było pierwsze - malowanie mebli czy farby? Mam kolegę, który od wielu lat zajmuje się renowacją mebli. Jest najlepszym renowatorem jakiego znam. Spod jego ręki wychodzą takie cuda, że wcześniej to nawet nie potrafiłam sobie wyobrazić, że coś takiego można tworzyć. Ze skrzyni na kartofle potrafił wyczarować największe piękności na świecie. To on nauczył mnie oczyszczać meble, kłaść politurę, nawet pokazywał, jak robić intarsję i snycerkę, ale do tego jestem za tępa ;) Kiedyś przysłał mi zdjęcia, jak przerobił całe wnętrze domu, w którym kiedyś sam robił cały wystrój. Domu przerobionego ze stodoły, który sama bardzo dobrze znałam. Była tam kuchnia z drewna dębowego, wcześniej robiona na ciemny brąz i trochę mebli eklektycznych- oczywiście również ciemny brąz. I on tę kuchnię i te meble przymalował na biało! Jak to zobaczyłam, to mnie zatkało (wcale nie z podziwu- tylko ze złości) i niemalże się na niego obraziłam, że on, najlepszy na świecie renowator, przemalował meble jakąś farbą na biało i zamalował drewno! Długo to trawiłam zanim dojrzałam do tego żeby to strawić przyjąć i polubić ;) I nastał taki dzień w moim własnym domu, kiedy musieliśmy zrobić generalny remont- głównie dlatego, że fachowiec zniszczył nam dach, zalało wszystko do pierwszego piętra i zrobił się w domu Sajgon. Jednak dzięki temu remontowi odkryliśmy kilka wspaniałości w naszym mieszkaniu - jedną ścianę ceglaną i przepiękne bawole okienko w salonie. Ale te właśnie odkrycia spowodowały tumany brudu, kurzu i bałaganu w trakcie remontu, więc pomyślałam, że skoro i tak syf to przemaluję sobie meble (szczególnie jedną komodę, która była tak ciemnobrązowa, że niemal czarna i strasznie jej nie lubiłam). Napisałam do mojego kolegi o porady, jak się do tego zabrać (bo w tym czasie już zdążyłam całkowicie strawić i polubić to co zrobił;) Oczywiście udzielił mi cennych instrukcji, ale sama też zaczęłam grzebać i doszukiwać się w internecie różnych technik i upiększeń mebli i natknęłam się na farby specjalnie zrobione do mebli- właśnie Annie Sloan. Zaczęłam oglądać różne projekty realizowane tymi farbami, całkiem ciekawe efekty i różnorodne zastosowania, które bardzo mi się spodobały. Jednak gdy zobaczyłam cenę, to pomyślałam sobie "niemożliwe, żeby farba była aż tak droga! Przecież nie jest ona jakaś ze złota. Czy dlatego, że jest angielska?" Znalazłam sklepik w Paryżu, gdzie można było kupić ją taniej i poprosiłam mojego kolegę Francuza, żeby mi je kupił. Ale ten przyjechał do Polski z pustymi rękoma i musiałam obyć się smakiem. Ten epizod jeszcze bardziej zraził mnie do kupowania jakiejkolwiek farby. A że ze mnie jest straszna Zosia Samosia i nigdy nie odpuszczam, to pomyślałam sobie "A co tam! Jakaś Angielka może, a ja nie mogę?" No i zaczęłam swoje poszukiwania. I tak po prostu usiadłaś i wymieszałaś pierwszą farbę? Nie! Prace nad farbą trwały ponad dwa lata. Po dwóch latach zobaczyłam światełko w tunelu i zaczęłam malować meble swoją własną farbą. Wcale nie miałam zamiaru jej sprzedawać. W tamtych czasach malowałam dużo mebli. Malowałam sobie, moim dziewczynom, koleżankom i nawet nie myślałam, by sprzedawać swoje prace. Z czasem kilka moich koleżanek zaraziło się ode mnie i też zaczęły same sobie przemalowywać meble- a ja dla nich robiłam farbę, coraz to nowe kolory. Oczywiście to nie była jakaś tam domorosła produkcja z przepisów, jakie można znaleźć w necie - ja zawsze do wszystkiego staram się podchodzić profesjonalnie albo nie zabieram się za to wcale. Z czasem to inni namówili mnie do tego, żeby puścić swój produkt na rynek. Właśnie swoimi ciągłymi pytaniami "Dlaczego nie zaczniesz tego sprzedawać? Jest świetna!" Przypomnieli mi też moją pierwszą myśl -"Jakaśtam Angielka może, a ja nie mogę?" i tak zasiali ziarno. A że księgowanie mi się już znudziło, czytanie ustaw wywoływało we mnie coraz większą senność, to ziarno zaczęło coraz szybciej kiełkować. W końcu pomyślałam - "rzucę tą swoją brudną robotę i wezmę się za malowanie mebli" Robotę rzuciłam, a na malowanie mebli mam coraz mniej czasu;) Widzicie jakie to proste? - ot, wezmę i stworzę kolekcję genialnych farb;) Przyznam się Wam do czegoś- kiedy po raz pierwszy się z nimi zetknęłam, stwierdziłam, że coś ponad dwa razy tańsze od wiodących na rynku marek po prostu nie może być równie dobre, musi tkwić w tym haczyk w postaci o wiele niższej jakości. I dość długo trwałam w takim myśleniu. Jednak plan stworzenia własnej pracowni i związane z tym częste zakupy naprawdę drogich farb, kazały mi szukać alternatywy - ale takiej, by nie wpływała ona na jakość tworzonych z ich użyciem prac. Nie na darmo na studiach jednym z najważniejszych przedmiotów była logika - nauczyła mnie analitycznego myślenia. Wzięłam na tapetę dwie najpopularniejsze marki, obie wywodzące się z Wielkiej Brytanii, w Polsce dostępne w cenie 120-145 zł. W UK sprzedawane za ok. 19-20 funtów. Trzeba odliczyć od tego marżę stockistów, skromnie licząc myślę, że to ok. 30-40%. Koszt wytworzenia litra farby to jak sądzę ok. 7-9 funtów. Łączne koszty pracy i produkcji często są tam porównywalne z polskimi, wychodzi więc na to, że nie ma nic "podejrzanego" w niskiej cenie farb Vittorino - a różnicę czyni cała polityka firmy i metod dystrybucji. Oczywiście nie neguję w żaden sposób jakości farb Annie Sloan czy Autentico - malowałam nimi, a mimo drobnych różnic - to wciąż farby kredowe, którymi malowanie zaczyna mi sprawiać coraz więcej radości. I nie przestanę po nie sięgać, zwłaszcza, że mam na oku kolory, które koniecznie chcę wypróbować - Vert Anglais, Amsterdam Green czy Napoleonic Blue. Jednak gdy znajdę u Agnieszki odpowiadający mi kolor - ani myślę przepłacać;) Co więcej - to polskie firmy mają u mnie zawsze absolutny priorytet:) A jakie są Wasze doświadczenia z farbami kredowymi? Lubicie nimi malować czy chętniej sięgacie po akryle? A może macie swoje ulubione - także niszowe- marki? Podzielcie się swoimi doświadczeniami!
UPSTATE BLUE farba do ścian Annie Sloan 120 ml świeży błękit 45.00 zł Dodaj do koszyka; UPSTATE BLUE farba do ścian Annie Sloan 2,5 L świeży błękit 395.00 zł Dodaj do koszyka; Upstate Blue SATYNOWA Farba Annie Sloan (750ml) 183.00 zł Dodaj do koszyka; Pompadour farba do ścian Annie Sloan 120 ml szara biel 45.00 zł Dodaj do koszyka
Farby, lakiery i woski jakie polecam, czyli wszystko do pracy z wnętrzarskim DIY Świat farb jest bardzo bogaty i różnorodny. Czasem trudno jest się w nim zorientować i wybrać odpowiednią farbę do naszego projektu. Dlatego postanowiłam stworzyć mój całkowicie subiektywny przewodnik po farbach, które są niezastąpione w tworzeniu pięknych wnętrz i rozmaitych projektach DIY. Nie jestem w stanie opisać wszystkich interesujących farb w jednym krótkim wpisie. Postanowiłam się skupić przede wszystkim na poradach oraz niekonwencjonalnych sposobach, które są szczególnie pomocne w takich pracach jak: malowanie i domowa renowacja mebli,tworzenie rozmaitych dekoracji DIYmetamorfozy małych form jak: ramki na zdjęcia, dekoracyjne kosze, donice, ramy obrazów i nie tylko. Wszystkie przedstawione przeze mnie wskazówki i rekomendacje bazują na moich osobistych doświadczeniach. Dlatego też koncentruję się wokół kilku wybranych marek i rodzajów, które przekrojowo pokazują różne porady dotyczące odpowiedniego doboru farb do naszych projektów wnętrzarskich. Każdą farbę omawiam pod względem: jakości (krycie i wykończenie)ceny i opłacalnościwydajnościmałych i dużych form (do czego farba się lepiej nadaje)gdzie można je kupić Chcesz jeszcze więcej ciekawych treści? Zapisz się na newsletter, gdzie co 2 tygodnie dzielę się porcją wnętrzarskich znalezisk do domu i pinterestowych inspiracji 🙂 Farba akrylowa do ścian i sufitów Tak, nie pomyliłam się. Kredowy efekt farby oraz przetarcia w dodatkach wnętrzarskich pociągały mnie jeszcze długo przed tym, jak odkryłam, że istnieją specjalne farby kredowe. Dlatego moje pierwsze nastoletnie projekty testowałam bawiąc się pozostałościami farb sufitowych po malowaniu mieszkania. To tani sposób na efekt farby kredowej dla początkujących, który sprawdził się zaskakująco dobrze do „małych form”. Przez małe formy mam na myśli dodatki jak: ramki na zdjęcia, ramy obrazów, ozdobne kosze, słoiki czy donice. Są to rzeczy, które wystylizowane stoją jako dekoracja, ale nie są intensywnie używane. Zazwyczaj nie bierzemy ich ciągle do rąk, nie są narażone na uszkodzenia mechaniczne, itd. Przy pomocy farby sufitowej wystylizowałam stare, podniszczone i różnorodne ramki na zdjęcia, z których stworzyłam spójną kompozycję. Kolejnym przykładem jest rama obrazu, która była złota i zupełnie nie pasowała do nowej stylizacji wnętrza. Przeszlifowałam je delikatnie papierem ściernym, potem nałożyłam 2-3 warstwy farby, odczekując do zupełnego wyschnięcia przed nałożeniem kolejnej warstwy. Taką farbę dobrze jest przeszlifować pomiędzy kolejnymi warstwami drobnym papierem ściernym (gradacja 180-240) dla uzyskania bardziej aksamitnego wykończenia. Na końcu mocniej przetarłam wybrane ramki na krawędziach (te z ozdobnymi frezowaniami) tak, by nadać im bardziej romantyczny i vintage’owy wygląd. Jest to projekt z 2013 roku, więc wtedy taka stylizacja to była nowość 😉 Farby kredowe Annie Sloan To świetne farby o przyjemnym delikatnym zapachu i bardzo aksamitnej strukturze. Są one również zupełnie nietoksyczne. Te farby mogę szczerze polecić, szczególnie do malowania większych form, czyli mebli. Przy meblach ważne jest, aby farba dobrze kryła, równo się rozprowadzała i nie zostawiała smug. Farba Annie Sloan jest bardzo gęsta, przez co dobrze kryje. Pełne pokrycie mebla można uzyskać bez problemu po 2 warstwach farby. Jeden litr farby przy pełnym kryciu starczy na 2-3 duże komody i może jeszcze trochę zostanie. Farba mimo swojej gęstości dobrze się rozprowadza. Gęstość można łatwo dostosowywać nabierając na pędzel mniej lub więcej wody w zależności od potrzeby. Jeśli chcemy uzyskać bardziej transparenty efekt, jakby podkolorowanego drewna, to dodajemy więcej wody i jest jeszcze wydajniejsza. Farby Annie Sloan są dostępne w dwóch pojemnościach 1l i 120ml. Duża puszka kosztuje ok. 145zł/litr, a mała 30zł/120ml (czyli 250zł/litr). Pewnie zastanawiacie się, co w takim razie bardziej się opłaca? Duża puszka = dużo farby i taniej za 1 litr, ale mamy tylko 1 kolor, a to jest mało zabawy 😉 Mała puszka = relatywnie niska cena, ale obiektywnie przepłacamy w przeliczeniu na 1 litr, ale za te 145 zł możemy kupić prawie 5 kolorów! Moja odpowiedz brzmi… to zależy. Jeśli planujecie duże prace i pokochaliście jakiś kolor, to warto kupić od razu litr. Ewentualnie można dokupić 1-2 wybrane kolory w małych puszkach, żeby już móc pokombinować ze stylizacjami. Druga opcja to zakup 1 litra, ale farby białej. Rozlewamy ją do kilku słoiczków i własnoręcznie zabarwiamy zwykłymi pigmentami do farb wodnych. Takie pigmenty znajdziecie w każdym sklepie z farbami do ścian. Ich koszt to 4-5 zł za buteleczkę wydajną na kilka lub kilkanaście litrów farby (w zależności od intensywności koloru, jaki chcecie uzyskać). Ja zrobiłam tak z moją pierwszą puszką farby wiele lat temu. Miałam kolor „old white”, a część farby zabarwiłam na niebiesko i tak powstała ta komoda. Opcja trzecia to zakup 1-2 małych puszek w różnych kolorach z oryginalnej palety (a jest ona piękna). Ta opcja sprawdzi się świetnie, jeśli nie planujecie stylizować dużych mebli i np. dopiero rozpoczynacie swoją przygodę z tymi farbami, chcecie się pobawić i potestować na małych formach. Choć tak jak wspominałam, ta farba jest tak wydajna, że małą formą w tym wypadku może być nawet krzesło. Taką małą puszkę farby (120 ml) niedawno zmalowałam to krzesło i zużyłam na nie tylko nieco ponad połowę puszki! Całą historię tego projektu możesz poznać tutaj [tutaj] Gdzie kupić farby Annie Sloan? Tych farb nie można dostać w regularnych sklepach, a jedynie u autoryzowanych przedstawicieli marki. Są to lokalne pracownie stylizacji mebli. Ja swoje farby kupuję od lat u ; można je tam zamówić również przez internet. Zaciekawił Cię ten wpis? Odwiedź mnie na Instagramie @sprytnanatalia, gdzie codziennie dzielę się moimi projektami i zmaganiami. Farby kredowe Jeger To farby już bardziej popularne i łatwiej dostępne, ponieważ można je kupić w sieciowych sklepach jak np. Leroy Merlin. Zaletą tych farb jest względnie niższa cena wynikająca głównie z mniejszych pojemności, w jakich są sprzedawane. Możemy je kupić w puszkach 0,5l – 56 zł (118zł/l) i 125ml – 20 zł(160zł/l), więc nie musimy jednorazowo inwestować tak dużo pieniędzy. Ta farba jest chyba nawet trochę gęstsza od Annie Sloan, ale niestety nie kryje już tak dobrze. Nie zrozumcie mnie źle. Nadal kryje dość mocno, bo jednak to grupa farb kredowych, ale dużo słabiej na tle innych farb, których używałam. Dla porównania farbą Annie Sloan przemalowałam ciemną dębową komodę na jasny pastelowy kolor już przy dwóch warstwach. Farbą Jeger malowałam niedawno ciemnobrązowe krzesła, na które najpierw nałożyłam jedną warstwę białego podkładu Jeger. Mimo to, musiałam je malować aż 3 razy farbą! Co z podkładem daje 4x warstwy i jeszcze miejscowo musiałam robić dodatkowe poprawki. Po tym projekcie stwierdziłam, że jest to za mała oszczędność kosztów (porównując ceny tych dwóch farb za litr) w stosunku do ilości czasu i pracy jaką musiałam włożyć. W dodatku im więcej warstw tak gęstej farby musimy nałożyć, tym większa szansa, że porobią się brzydkie smugi i zacieki z farb. Namęczyłam się przy tych krzesłach i niepotrzebnie dodatkowo stresowałam, ponieważ robiłam je na zlecenie i jakość musiała być bez zarzutu. W mojej opinii nie polecam tej farby do dużych projektów meblowych. Znacznie trudniej się pracuje z tymi farbami, a oszczędność pieniędzy jest mała – mając na uwadze fakt, że to nadal nie są tanie farby. Choć spotkałam się z osobami, które używały tej farby do mebli, ale malowały wałkiem i były bardzo zadowolone z krycia. Ja jednak zawsze używam pędzla, bo to jest dla mnie dodatkowe piękno, że lekko widać charakterystyczne pociągnięcia. Na drewnie podkreślają one naturalne słoje, a kiedy malujemy okleinę, to można sztucznie stworzyć rozmaite efekty drewna i przetarć właśnie przy użyciu pędzla. Jak najbardziej jednak polecam farby Jeger do pracy z małymi formami, bo nawet jeśli trzeba będzie coś pomalować dodatkowymi warstwami, to nie jest to tak dużo pracy. Farby Jeger są łatwo dostępne i mają mniejsze opakowania. Dlatego inwestując 60-100zł można już zaszaleć z kolorami i poeksperymentować bez stresu. Farby kredowe Autentico Zanim przejdę do recenzji muszę wyjaśnić Wam różnicę między dwoma rodzajami tej farby. Autentico posiada serie: Vintage – to klasyczna farba kredowa przeznaczona do stylizacji mebli (i nie tylko) i wykończenia woskiem. Dostępna w pojemności 0,5l – 75 zł (150/l) oraz 1 litr – 120 zł. Tej konkretnej serii jeszcze nie używałam. Versante eggshell – jak nazwa wskazuje, daje wykończenie powłoki o podobnej strukturze jak skorupka jajka. Jej wykończenie jest lekko matowe, ale z odrobiną połysku, trochę taka satyna. Efekt na żywo jest bardzo luksusowy, a malowany mebel wygląda jakby wyjechał spod profesjonalnego natryskiwania farbą. To najdroższa farba z jaką pracowałam. Kosztuje aż 160 zł za litr. Jednak muszę przyznać, że jest w każdym stopniu warta swojej ceny. Wysoka cena wynika jednak z tego, że jest to farba wodoodporna, której niczym się już nie wykańcza! Jest to farba przeznaczona do mebli kuchennych, łazienki czy mebli ogrodowych. Posiada specjalną membranę, która chroni drewno przed wodą, ale jednocześnie pozwala mu oddychać. Posiada też specjalny filtr UV, który zapobiega blaknięciu kolorów od słońca. Farba ma świetną konsystencję. Jest gęsta, ale z łatwością się rozprowadza z odrobiną wody i w dodatku bardzo silnie kryje. Dla porównania malowałam tą farbą okiennice z sosnowego surowego drewna, które w pełni pokryłam jedną warstwą z drobnym poprawkami. Stół ogrodowy widoczny na zdjęciu był uprzednio malowany jakimś rodzajem bejcy. Robiąc renowację lekko przeszlifowałam całą powierzchnię i uzyskałam piękne krycie po nałożeniu dwóch warstw farby. Seria versante eggshell to idealne rozwiązanie, jeśli planujecie stylizację mebli ogrodowych. Niestety klasyczne farby kredowe oraz woski nie lubią wody oraz zmiennych warunków atmosferycznych i szybko niszczeją. Tak wygląda ranking farb, których używałam, ale to nie jedyne farby na rynku. Z różnych fejsbukowych grup dotyczących odnawiania mebli wiem, że dużym powodzeniem cieszą się również takie marki jak: Rust-Oleum Ta firma oferuje farby kredowe i nie tylko. W swojej ofercie ma też wiele innych preparatów do mebli np. paint stripper (do ściągania starej farby) czy farby podkładowe, żeby stare warstwy nie przebijały przez nową farbę To matowe farby, które mają takie same właściwości jak kredowe, ale są na bazie żywicy akrylowej wodnej i są produkowane w Polsce. Farby te są też w bardzo przystępnej cenie 900 ml – 57 zł lub 200 ml – 15,50 zł. Tą farbę na pewno wypróbuję w najbliższej przyszłości, bo jest połowę tańsza od kredowych i produkowana w kraju. Więc jeśli jakość nie zawiedzie, to uważam, że warto inwestować w nasze lokalne produkty 🙂 Farby dostępne na Wykończenie farb kredowych, czyli woski i lakiery. Farba kredowa w większości wypadków potrzebuje jakiegoś wykończenia – takiej powłoki ochronnej. Tą ochronę możemy zapewnić nakładając na koniec wosk lub lakier. Ja osobiście polecam Wam wosk. Za to właśnie kocham farby kredowe. W połączeniu z woskiem dają aksamitne i bogate w swojej strukturze wykończenie. Taka powierzchnia jest bardzo przyjemna w dotyku i „ma ciało”. W przeciwieństwie np. do farby akrylowej, która tworzy cienką “lakieropodobną” powierzchnię. Dlatego w kolejnym wpisie szczegółowo omówię woski do farb kredowych i powiem kilka słów o lakierach.
The Colourist to wyjątkowy Bookazine (redakcja jak w magazynie, bez reklam jak w książkach) poświęcona dzieleniu się pasją Annie Sloan do koloru. Jest to dwuletnia publikacja kolekcjonerska, zawierająca 132 starannie wyselekcjonowane strony oprawione w piękną okładkę. To różowe wydanie słynnego magazynu książkowego Annie Sloan, The Colourist, skupia się na palecie farb Chalk
Farby kredowe są stosowane w celu odnowienia przedmiotów wykonanych z drewna. Na korzyść tego rodzaju emalii przemawia przede wszystkim to, że można je nakładać niemalże od razu, bez specjalnego przygotowania powierzchni. Konieczne jest jednak wybranie właściwego preparatu – zobaczmy, jakie mamy możliwości! Przejdź do następnych akapitów: Podstawowy podział farb kredowych Rodzaje farb kredowych w zależności od przeznaczenia Podstawowy podział farb kredowych Chcąc podzielić farby kredowe, możemy kierować się ich składem chemicznym. Biorąc pod uwagę to kryterium, wyróżniamy następujące rodzaje: - farba kredowa mineralna – w jej składzie znajdziemy krzemiany, a dokładnie sole kwasu krzemowego. Preparaty z tej kategorii odznaczają się w szczególności dużą paroprzepuszczalnością, dzięki czemu nadają się do odnawiania starych mebli. Stworzą dość szorstką, a przy tym trwałą powłokę; - farba kredowa kazeinowa – nazywana także mleczną. Produkuje się ją na bazie kazeiny, czyli białka pochodzącego z mleka. Nakłada się ją w grubych warstwach. Stosując ją, możemy zyskać efekt dekoracyjnej przecierki, która pozwoli na optyczne postarzenie mebli; - farba kredowa klejowa – powstaje na skutek połączenia kredy oraz kleju skórnego lub kostnego. Jest uważana za najbardziej ekologiczną ze wszystkich emalii kredowych; Porada eksperta: Kupując farbę kredową klejową, warto zwrócić uwagę na procentowy udział kredy w jej składzie, gdyż często jest jej dość mało lub zamiast czystej kredy stosowane są tylko dodatki kredowe. Pamiętajmy, że im więcej kredy w składzie, tym trwalszą powłokę stworzymy. - farba kredowa żywicowa – może bazować na żywicy naturalnej i syntetycznej. Wszystkie z nich szybką schną i doskonale chronią powierzchnię przed zabrudzeniem. Z tego powodu najczęściej wykorzystuje się je w kuchni; - farba kredowa magnetyczna – znajdują się w niej cząsteczki żelaza, które umożliwiają przyczepianie do drewna metalowych przedmiotów na zasadzie przyciągania magnetycznego. Najczęściej wykorzystuje się ją jako podkład pod farbę akrylową; - farba kredowa na bazie emulsji olejowej – jest preparatem na bazie wody i oleju lnianego. Do jej zalet należą odporność na działanie czynników pogodowych – umożliwia to aplikowanie jej na ścianach zewnętrznych. Rodzaje farb kredowych w zależności od przeznaczenia Do podziału farb kredowych możemy także użyć innego kryterium, a mianowicie ich miejsca docelowego. Dzielimy je wtedy na: - farby kredowe do starego drewna – powinny wyróżniać się wyjątkowo dobrym kryciem, a przy tym właściwościami pielęgnującymi drewno – dzięki temu przedłużą żywotność mebli; - farby kredowe do łazienki – są odporne na delikatne zachlapanie wodą oraz na wilgoć znajdującą się w powietrzu; - farby kredowe do kuchni – poza odpornością na zabrudzenia, muszą też cechować się odpornością na zmienną temperaturę – tak, aby nie straciły swoich właściwości np. na skutek działania pary wydobywającej się z garnka; - farby kredowe zewnętrzne – powinny być odporne na żółknięcie pod wpływem promieniowania UV oraz na wypłukiwanie podczas deszczu. Najczęściej wykorzystuje się w tym celu farbę kredową olejową. Koniecznie zajrzyj też do tego artykułu, aby poznać praktyczne wskazówki dotyczące malowania farbami kredowymi!
Annie Sloan výpredaj. Knihy a časopisy. Kriedové farby -15%. Vosky a laky. Wall Paint farby na steny - 20%. Zobrazených 1–30 z 55 výsledkov.
Nadszedł czas na recenzję farb kredowych Annie Sloan. Moja przygoda z nimi rozpoczęła się na początku tego roku. Już dawno temu czytałam dużo pozytywnych opinii na ich temat, ale nigdy nie miałam okazji, aby je wypróbować. Jak już kiedyś wspominałam, okazją do pierwszego użycia farb kredowych Annie Sloan było odnawianie komódki mojej koleżanki. I właśnie na podstawie tej metamorfozy oraz kilku innych, postanowiłam opisać moje wrażenia z ich stosowania. Mam nadzieję, że uda mi się napisać wszystkie najważniejsze informacje. Farby Annie Sloan dostępne są jedynie w pracowniach i sklepach stacjonarnych, gdzie sprzedawcy przeszkoleni są z zakresu użytkowania tych farb, posiadają dużą wiedzę i praktykę, ponieważ sami stosują te farby do odnawiania i stylizacji mebli. Uważam, że jest to bardzo dobry pomysł, gdyż w sklepach sieciowych rzadko kiedy możemy liczyć na fachową lub jakąkolwiek pomoc sprzedawcy. Sporo dowiedziałam się na temat tych farb z internetu, ale kupując je w pracowni w Konstancinie, również mogłam dopytać o szczegóły. Myślę, że jeśli ktoś kupi farby Annie Sloan i ma jakieś wątpliwości lub pytania w sprawie ich stosowania, to wystarczy zadzwonić lub napisać do jednej z pracowni i wszystkiego się tam dowiedzieć. Ja miałam problem już przy pierwszym meblu, ponieważ był bejcowany i po jej zeszlifowaniu i pomalowaniu na biało zaczęły wychodzić na wierzch żółte plamy. Niestety nie spotkałam się wcześniej z takimi historiami, więc byłam przerażona, że jestem jedyną osobą na świecie, której to się przydarzyło. Znalazłam więc w internecie pracownię Patynowy i tam dowiedziałam się, że takie niespodzianki zdarzają się właśnie w przypadku mebli bejcowanych i należy pierwszą warstwę farby zabezpieczyć lakierem akrylowym, a następnie kontynuować malowanie. Rzeczywiście pomogło przy kolejnych bejcowanych meblach. Piszę o tym przypadku, ponieważ lepiej jeśli ktoś dowie się o takiej możliwości zanim rozpocznie malowanie. Wiem z własnego doświadczenia, że nie ma farb idealnych i dobrze jest znać zarówno ich dobre jak i złe strony. Ja na przykład lubię mieć wiele informacji na jakiś temat, bo wtedy łatwiej mi się pracuje i mogę szybciej rozwiązać zaistniały problem. Rozpoczęłam zakupy produktów Annie Sloan od farby Old White (145zł/1L), dwóch próbek farby Paris Grey (30zł/100ml), jasnego wosku (55zł/500g) i płaskiego pędzla (45zł). Wszystko kupiłam w pracowni Brush w Konstancinie. Malowanie mebla przebiegło tak jak opisuje to większość osób opisujących doświadczenia z tymi farbami. Mianowicie, jeśli użyjemy farby nierozcieńczonej, rozprowadza się ona dość ciężko i pozostawia charakterystyczne, mocne ślady po pociągnięciu pędzlem (nawet płaskim). W zależności od oczekiwań, może to być świetny efekt lub totalna klapa. Plusem jest to, że farba nierozcieńczona świetnie kryje i już po dwóch warstwach nawet ciemny mebel jest idealnie pomalowany. Dla osób preferujących bardziej gładkie wykończenie polecam rozcieńczyć farbę niewielką ilością wody i malować w jednym kierunku. Farba rozprowadza się wtedy idealnie, ale minusem jest to, że raczej będziemy zmuszeni dołożyć jedną lub dwie warstwy dla całkowitego pokrycia powierzchni. Farba jest wydajna i myślę, że jest to jeden z jej dużych atutów. W zależności od temperatury w jakiej malujemy meble, czas schnięcia pierwszej warstwy to około godzina, a w przypadku drugiej warstwy czas oczywiście jest sporo dłuższy, ale z pewnością krótszy niż w przypadku innych farb do drewna. A jeśli już wspomniałam o powierzchni, farby Annie Sloan nadają się do malowania bardzo wielu powierzchni. Ja osobiście przetestowałam je dopiero na drewnie i powierzchniach z tworzywa sztucznego, ale wydaje mi się, że są w stanie pokryć wiele innych materiałów i to jest ich kolejna zaleta. Sprzedawczyni podpowiedziała mi, że lepiej jest zainwestować w pędzel do wosku, ale mi wydawało się, że pędzel gładko rozprowadzający farbę będzie mi bardziej przydatny. Fakt, malowanie tym pędzlem okazało się dość przyjemna czynnością, ale niestety muszę przyznać racje pani sprzedawczyni - pędzel do wosku znacznie ułatwiłby mi pracę, ponieważ wcieranie wosku szmatką bawełniana lub gąbką powodowało wybłyszczanie powierzchni, a ten efekt nie był moim zamierzonym. Do malowania próbowałam używać innych pędzli (tańszych), ale nie trafiłam na odpowiedni. Te dedykowane farbom Annie Sloan są może dość drogie, ale warto w nie zainwestować, zwłaszcza jeśli ktoś często zajmuje się malowaniem. Komódka, jak na pionierski projekt, wyszła całkiem nieźle, dlatego postanowiłam doskonalić technikę malowania tymi farbami. I właśnie jednym z kolejnych mebli poddanych metamorfozie stał się regał nazwany przeze mnie Old Provence ( od nazw farb, jak wspominałam w poście). W celu odnowienia go, zamówiłam w pracowni Patynowy farbę Old White oraz próbkę Provence, a do tego przy okazji próbki Paris Grey, French Linen i Duck Egg Blue. Kolor miętowy uzyskałam poprzez zmieszanie Old White i niewielkiej ilości Provence. Mieszanie tych farb i tworzenie nowych kolorów jest według mnie świetną sprawą. Co prawda, w palecie barw znajduje się wiele przepięknych pastelowych (i nie tylko) kolorów, ale dobrze jest mieć możliwość poeksperymentowania i stworzenia nowych odcieni dla własnych potrzeb. Farby są wodorozcieńczalne, więc niestety wymagają zabezpieczenia woskiem (jasnym lub ciemnym), albo lakierem, zwłaszcza na meblach mających styczność z wodą. Proces zabezpieczania woskiem i lakierem można obejrzeć na przykład na Youtube na kanale pracowni Patynowy, która dostarcza tam szeregu innych ciekawych informacji na temat stosowania farb Annie Sloan. Zanim zabrałam się do malowania regału, musiałam podjąć decyzję o kolorystyce. Bardzo długo analizowałam kolory w internecie, ale wiadomo, że na zdjęciach jeden kolor występował w kilkunastu odcieniach i tak naprawdę nie miałam pojęcia jak dany kolor wygląda w rzeczywistości. Kolor wybrałam więc intuicyjnie, ale przy okazji zamówiłam tak zwaną KARTĘ KOLORÓW, która praktycznie w 100% odzwierciedla wszystkie kolory dostępne w palecie. Oczywiście sprawdziłam to zaraz po otrzymaniu przesyłki z kartą i próbkami farb :) Bardzo polecam ją osobom, które również mają problem z wybraniem koloru. Nie jest droga (12zł), ale bardzo pomocna, ponieważ mamy pod ręką przegląd wszystkich kolorów i nie trzeba dniami i nocami przeszukiwać internetu, jak robiłam to ja... Farby Annie Sloan są według mnie bardzo pomocne przy stylizacji mebli. Dają wiele możliwości w wyborze stylu, który chcemy zastosować - od gładkiego, poprzez delikatne przecierki, aż do tak zwanego chippy look. Łatwo jest się w nich zakochać, ale trzeba je dobrze poznać. Myślę, że jeszcze nie raz będę pisała o moich przygodach z nimi. Chwilowo nie mam zbyt wiele czasu na kolejne metamorfozy, ale bardzo chciałabym już móc zająć się kolejnym mebelkiem. Mam nadzieję, że moje wskazówki i obserwacje będą dla kogoś pomocne. POZDRAWIAM, Sylwia
. 9dem2r88zz.pages.dev/1809dem2r88zz.pages.dev/2199dem2r88zz.pages.dev/9049dem2r88zz.pages.dev/3319dem2r88zz.pages.dev/8839dem2r88zz.pages.dev/1349dem2r88zz.pages.dev/5879dem2r88zz.pages.dev/5859dem2r88zz.pages.dev/2809dem2r88zz.pages.dev/7049dem2r88zz.pages.dev/2209dem2r88zz.pages.dev/1849dem2r88zz.pages.dev/4149dem2r88zz.pages.dev/1339dem2r88zz.pages.dev/309
gdzie kupić farby annie sloan